Podziel się wrażeniami!
No i stało się - mam pierwszy obiektyw z własnym układem stabilizacji. Dodatkowy przełącznik wygląda super, jest taki profi, od razu ludzie zaczynają mnie inaczej traktować
Ale poważniej - Czy ktoś już robił testy, który układ mu sie lepiej sprawdza? Na optycznych czytam, że układ stabilizacji matrycy w A500 działa gdzieś na granicy 3 EV. Podobny wynik zanotowała Sigma 17-70 2.8-4 HSM. Czyli w teorii układy są tak samo skuteczne. Wiem, że można wyłączyć stabilizację w menu Alphy ale znając moje gapiostwo prędzej czy później po zmianie na tele zapomnę na powrót włączyć i zanim dojdę do tego, o co kaman z rozjechanymi zdjęciami to już mi kilka wiewiórek czy sikorek ucieknie.
Pytanie brzmi - czy warto mocować się z przełączaniem na stabilizację w obiektywie, czy lepiej wyłączyć, zapomnieć, zdać się na stabilizację matrycy?
Obiektywy z własną stabilizacją z bagnetem "A", pokazały się stosunkowo niedawno. Trudno będzie zebrać kilka opinii "z doświadczenia". Na pewno łatwiej (wygodniej) będzie wyłączyć SSS w menu i używać wyłącznika na korpusie. A który system jest efektywniejszy? O to boje toczą się od czasu jak Konika-Minolta wypuściła D7D
Myślę, że jak popróbujesz obydwu - sam podzielisz się z nami swoimi doświadczeniami.
Tadeusz napisał(a):
Na pewno łatwiej (wygodniej) będzie wyłączyć SSS w menu i używać wyłącznika na korpusie.
armalite napisał(a):
Tadeusz napisał(a):
Na pewno łatwiej (wygodniej) będzie wyłączyć SSS w menu i używać wyłącznika na korpusie.
Niestety, cały myk polega na tym, że w A500 nie ma przełącznika na korpusie. Trzeba się przebić do menu.
Tadeusz napisał(a):
A co ja napisałem?
Bawiłem się różnymi 'zabawkami' ze stabilizacją i bez. Jedno, co mogę napisać: nie wyczułem, że lepsza jest ta czy owa, ale ważne żeby była jakakolwiek. Dłuższa ogniskowa, mniej światła i od razu da się odczuć różnicę.
Która lepsza? - nie wiem.
Ale wiem, że jeżeli będziesz przy tym źle trzymał aparat/obiektyw (w znaczeniu niedbale), to najlepsza stabilizacja Ci nie pomoże...