anuluj
Pokazywanie wyników dla 
Zamiast tego wyszukaj 
Czy miało to oznaczać: 

Dołącz teraz - stań się częścią naszej społeczności!

Światłomierz, ekspozycja, naświetlanie

profile.country.PL.title
piotruso
Znawca

Światłomierz, ekspozycja, naświetlanie

Mam nadzieję, że nie będziecie mi mieli za złe kolejnego przydługiego marudzenia.
Co prawda chciałem napisać kilka słów o innym elemencie wyposażenia fotografa mającego niebagatelny wpływ na powstanie zdjęcia ale zauważyłem potrzebę przypomnienia działania światłomierza. Może więc nie będziecie mieć nic przeciwko tym kilku słowom, może znajdzie się ktoś, kto będzie chciał to przeczytać (czyli kolejny tekst dla bohaterów :D ).

Ekspozycja.
Co to jest? Z czym to się je? Czy to nam jest potrzebne?
W dobie aparatów fotograficznych, upowszechniania się fotografii, produkcji coraz lepszych aparatów i głównie reklamie, że aparat zrobi za Ciebie wszystko Ty tylko musisz nacisnąć spust coraz częstsze jest przekonanie, że nie musimy znać technicznych zasad powstawania zdjęć. I niestety, duża grupa ludzi nie daje sobie rady przesiadając się na bardziej skomplikowane aparaty, chcąc robić zdjęcia w sposób świadomy. O ile aparaty kompaktowe są z założenia przeznaczone dla ludzi chcących pstryknąć zdjęcie pamiątkowe na wycieczce (i ma wyjść dobrze) to już lustrzanki (a i aparaty bezlusterkowe, które stały się narzędziami przypominającymi lustrzanki ale w zminiaturyzowanej obudowie) są aparatami umożliwiającymi pełną kontrolę nad wszystkimi parametrami powstawania zdjęcia. Oczywiście i lustrzanki umożliwiają pracę w tzw. automacie i dlatego też część ludzi kupująca bardziej zaawansowane aparaty i wykorzystująca je w sposób nazwijmy to „rodzinno – wycieczkowo - pamiątkowy” (pisząc tak nie mam nic złego na myśli, nie wiem jak mogę określić wykorzystanie aparatu w typowych sytuacjach, dla których jest aparat kupowany przez większość społeczeństwa) w wielu typowych sytuacjach też sobie poradzi nie znając żadnych zasad. Ale gdy chcemy aby nasze zdjęcia były inne, nietypowe, chcemy wykorzystywać aparat w trudnych warunkach oświetleniowych, chcemy uzyskać określone efekty na zdjęciu to niestety, ale znajomość podstaw fotografii (a do takich zaliczyłbym znajomość ekspozycji i wszystko co się z tym wiąże) jest niezbędna.
Ekspozycja – co to jest? W fotografii możemy określić ekspozycję jako ilość światła, która potrzebna jest do prawidłowego naświetlenia elementu światłoczułego. Na ekspozycję wpływ mają przysłona i czas naświetlania (to one określają ile światła dostanie się na powierzchnię elementu światłoczułego – aby to zobrazować powinienem najpierw poruszyć temat budowy i zasady działania aparatu i obiektywu ale może tym razem uwierzycie mi na słowo a ja kiedyś wrócę do tego tematu i opowiem o aparacie fotograficznym). Ekspozycję podaje się w jednostkach EV. Każda pełna wartość EV to dwukrotna zmiana ilości światła w stosunku do poprzedniej (2 EV to dwukrotnie więcej światła niż 1 EV i dwukrotnie mniej światła niż 4 EV).
Do tej pory (do czasu wprowadzenia aparatów cyfrowych) stosowaliśmy element rejestrujący (kliszę) o stałej światłoczułości. Dlatego do tej pory zmiennymi były czas i przysłona. Od niedawna się to zmieniło i w ramach tego samego elementu rejestrującego możemy regulować również czułością matrycy (choć nie wpływa to na ilość wpadającego światła do wnętrza aparatu, na element światłoczuły więc gdy dosłownie odczytamy definicję to nadal na ekspozycję wpływ ma przysłona i czas). W związku z tym dla lepszego zrozumienia prawidłowego naświetlania sceny, dla potrzeb prostszego wytłumaczenia jak otrzymać obraz tak naświetlony jak chcemy mogło mi się zdarzyć, że użyłem przy ekspozycji słów o zmiennej czułości.
Czas naświetlania – nic trudnego – jest to czas w jakim naświetlany jest element rejestrujący. Przed elementem światłoczułym znajduje się migawka i odsłaniany jest element światłoczuły na określony czas (w aparatach cyfrowych migawka znajduje się nie w każdym modelu. Są aparaty, gdzie mechaniczna migawka zastępowana jest elektroniką). Czasy naświetlania ułożone są w pewien ciąg gdzie każda kolejna wartość powoduje dwukrotnie krótsze naświetlanie niż poprzednia. 1 sek., ½, ¼, 1/8, 1/15, 1/30, 1/60, 1/125, 1/250, 1/500, 1/1000/
Przysłona – jak sama nazwa wskazuje jest to element przysłaniający. Przysłania światło i reguluje jak wiele dostanie się go do elementu rejestrującego. Przysłona jest również wyskalowana i każda kolejna wartość to dwukrotnie więcej światła. 32; 22; 16; 11; 8; 5,6; 4; 2,8; 2; 1,4.
Czułość elementu rejestrującego – kiedyś był nim film o określonej czułości obecnie jest matryca gdzie możemy regulować czułość ustawiając inną nawet dla każdego zdjęcia. Czułość określana jest w skali ISO i wynosi np. 100 ISO, 200 ISO, 400 ISO, 800 ISO, 1600 ISO, 3200 ISO, 6400 ISO. Każda kolejna z wartości podanych tutaj to jest czułość, która potrzebuje dwukrotnie mniej światła do prawidłowego naświetlenia. Aby otrzymać identycznie naświetloną klatkę jak przy ISO 100 musimy dostarczyć dwukrotnie mniej światła dla czułości 200 ISO, czterokrotnie mniej światła do elementu światłoczułego o czułości 400 ISO, ośmiokrotnie mniej światła dla czułości 800 ISO itd.
No to mamy czułość, przysłonę, czas. W każdym wypadku pomiędzy sąsiednimi wartościami zmiana rejestrowanego światła jest dwukrotna. A ponieważ dwukrotnie więcej światła to 1 EV (było już o tym) więc możemy napisać, że zmiana czasu z 1/30 na 1/60 to zmiana o 1 EV. Zmiana czułości z ISO 100 na ISO 200 to zmiana o 1 EV. Podobnie zmiana przysłony z 8 na 11 to zmiana o 1 EV. Aby zachować stałą wartość naświetlania możemy stosować bardzo wiele kombinacji czasu, przysłony i czułości. Gdy wartość naświetlania wynosi np. 1/60 sek, przy przysłonie 8 i czułości ISO 400 to równie dobrze możemy ustawić ISO 100, czas 1/250 i przysłonę 8. Taką samą wartość naświetlania uzyskamy ustawiając ISO 200, czas 1/60 i przysłonę 11. Jest jeszcze co najmniej kilka kombinacji aby uzyskać poprawne naświetlanie. A po co nam taka dowolność nastaw? Ano przydatna jest gdyż każda nastawa wpływa na wygląd obrazu w inny sposób. Czułość ma wpływ na zaszumienie zdjęcia (im wyższa czułość tym zwiększa się zaszumienie a więc coś, co jest nie zawsze pożądane w fotografii). Przysłona ma wpływ na głębię ostrości. Im przysłona bardziej otwarta tym GO mniejsza. Czas ma wpływ na rozmazanie ruchu (pokazanie ruchu jako smugi) lub jego zamrożenie. Aby więc uzyskać większą GO musimy przymknąć przysłonę. Ale jednocześnie zmienimy ilość docierającego światła. Dlatego musimy zmianę przysłony skompensować zmianą (w tym wypadku wydłużeniem) czasu lub zmianą (w tym wypadku podniesieniem) czułości lub jednym i drugim jednocześnie. Zmiana jednego parametru pociągnie za sobą zmianę innych aby zachować stałą wartość naświetlania.
Aby to ułatwić zapiszę te parametry tak (z lewej strony parametry oznaczające więcej światła lub czulszą matrycę, z prawej mniej światła lub mniej czułą matrycę):
czułość: 12800; 6400; 3200; 1600; 800; 400; 200; 100; 50;
czas: 1sek.; ½; ¼; 1/8; 1/15; 1/30; 1/60; 1/125; 1/250; 1/500; 1/1000
przysłon 1,4; 2; 2,8; 4; 5,6; 8; 11; 16; 22; 32
Aby zachować tą samą wartość naświetlania to jeżeli jeden z parametrów (z wierszy) przestawimy o 2 wartości (2 średniki ;)) to pozostałe parametry musimy przestawić w sumie o tyle samo (czyli albo jeden wierszy o dwie wartości albo dwa pozostałe wiersze każdy z nich po jednej wartości).
Jeżeli czułość zwiększymy z 200 do 3200 (4 działki bardziej czuła matryca) to aby zachować taką samą wartość ekspozycji musimy czas przestawić (skrócić, dostarczyć mniej światła) o 4 działki czyli wyszło nam że czas przed zmianą to 1/250 minus 4 działki to 1/15. Ale ponieważ to jest dość długi czas (możemy mieć trudności w stabilnym utrzymaniu aparatu, bez poruszenia) to możemy czas wydłużyć o 1 działkę (z 1/250 do 1/125) i o trzy działki otworzyć przysłonę – przed zmianą było 11 to teraz minus 3 działki to będzie 4. W sumie zmianą czasu (-1 EV) i przysłony (-3 EV) skompensowaliśmy zmianę czułości (+4 EV) co nam pozwoliło fotografować z taką samą wartością ekspozycji.

Ciekawostka: w języku polskim, szczególnie w starszych publikacjach i u starszych fotografów można spotkać się z określeniem „zmiana o jedną przysłonę” (oczywiście może być dwie, trzy działki przysłony). Podejrzewam (gdyż nie mam pewności), że takie określenie wzięło się stąd, że skala exposure value (EV) była jakoś bardzo obco brzmiąca, zmiana o 1 EV to zmiana o jedną wartość przysłony a na obiektywach były grawerowane wartości przysłon co 1 EV. A więc stąd mogło się wziąć określenie jedna działka przysłony.

Te wyżej podane wartości są zmianami co 1 EV. W dobie bardziej rozwiniętej, bardziej precyzyjnej techniki stało się możliwe i nawet pożądane dokładniejsze korygowanie ilości światła (szczególnie miało to znaczenie w przypadku naświetlania slajdów, które były bardzo wrażliwe na niewielkie zmiany naświetlenia). Dlatego współczesne aparaty mają możliwość ustawiania czasu, przysłon i czułości z dokładnością do 1/3 EV (niektóre ½ EV). Możecie sami stworzyć takie linie wartości ustawiając i spisując z aparatu wszystkie wartości. Jeżeli pomiędzy podanymi przeze mnie wartościami będzie tylko jedna to znaczy, że Wasz aparat pracuje z dokładnością pół działki EV. Jeżeli pomiędzy pełnymi wartościami (tymi podanymi przeze mnie) będą dwie wartości pośrednie to znaczy, że Wasz aparat może ustawić wartość czasu, przysłony, czułości z dokładnością 1/3 EV.

No to już troszkę wiemy o ilości światła, które dostaje się na element światłoczuły. Ale jak go określić, skąd mamy wiedzieć ile jego jest? Za to odpowiada światłomierz. W dawnych czasach wartość naświetlania określało się „na oko”. Jest kilka zasad, które pozwalają na określenie ilości światła padającego na obiekt. Na tej podstawie powstały tzw. tabele naświetlań. Coś, na czym jeszcze ze dwadzieścia lat temu opierano się ustalając warunki ekspozycji. Najprostsze tabele były drukowane nawet na kartonikach, w które pakowany był film. Gdy zaprzęgnięto elektronikę do fotografii powstały światłomierze czyli mierniki światła. W zależności od modelu i producenta podawały tylko wartość EV światła i należało tą wartość ustawić jako kombinację czasu i przysłony, są takie, które podają już gotowe zestawienia czasu i przysłony, pracują w preselekcji czasu (czyli do wybranego przez nas czasu i czułości podają wartość przysłony). Kolejne lata przyniosły kolejne miniaturyzacje i udogodnienia i światłomierze zostały wbudowane w aparat fotograficzny i sprzęgnięte z gałką nastaw czasu i pierścieniem przysłony a następnie w pełni zintegrowane z systemem aparatu i obiektywu. Obecnie nawet nie zdajemy sobie sprawy z obecności światłomierza (coraz więcej słychać głosów – przecież to aparat mierzy, ustawia). Wszystkie pomiary a potem nastawy odbywają się tak, że użytkownik aparatu może nic nie wiedzieć o technice fotografii a i tak zdjęcie będzie poprawnie naświetlone (czyli zatoczyliśmy koło i doszliśmy do pierwszych zdań niniejszego tekstu). Ale jeżeli ktoś chce to może korzystając świadomie ze światłomierza wpływać na wygląd zdjęcia w sposób zaplanowany.
Jak działa światłomierz? Ano światłomierz mierzy światło za pomocą swoich czujników wrażliwych na światło, na jego zmiany (akurat tu technika nie jest dla nas najistotniejsza, ważne, że robi to dobrze i powtarzalnie). Ważne jest dla nas to, jak te pomiary są dla nas przedstawiane. A pomiar ten (czyli jakiś sygnał elektryczny) musi być „przetłumaczony” na zrozumiały dla nas, ludzi język. Dlatego światłomierz sprowadza pomiar zawsze do wartości średnioszarej. Wszystko co zmierzy stara się przedstawić jako pewną wartość odpowiadającą 18% szarości (spotkałem się ze zdaniem, że obecnie według standardu ANSI światłomierze i te ręczne i te w aparatach są kalibrowane na 12% szarość. Wiązałoby się to ze zmianą korekcji ekspozycji o 1 EV w stosunku do wartości znanych dotychczas z pomiarów według 18% szarości – ale na razie nie będzie nam to potrzebne do wyjaśnienia zasady korekcji ekspozycji). Jeżeli zmierzymy światłomierzem białą ścianę to dostaniemy pewien odczyt. Jeżeli zmierzymy czarną ścianę dostaniemy też pewien odczyt (inny niż poprzednio). Ale gdy wykonamy zdjęcia z nastawami czasu, przysłony, czułości odczytanych ze światłomierza to okaże się, że na zdjęciach mamy tak samo szarą ścianę. Jak temu zaradzić? - w dalszej części tekstu.

4 ODPOW. 4
profile.country.PL.title
piotruso
Znawca

No to teraz troszkę o pomiarach i ich sposobach. Za pomocą światłomierza możemy mierzyć światło padające jak i światło odbite. Na chwilkę wrócę do tego jak powstaje obraz, dlaczego coś widzimy. Większość obiektów nie jest źródłem światła, nie świeci. Ale mimo to je widzimy. A dlaczego? Bo odbijają światło pochodzące z jakiegoś źródła. Jedne odbijają go mniej dlatego widzimy je jako ciemniejsze, inne odbijają mocniej i wtedy mówimy, że są jaśniejsze. Ale przecież świeci na nie to samo źródło światła a więc ta sama ilość światła. Jak to więc sfotografować, jak zmierzyć abyśmy na kliszy czy matrycy mogli zobaczyć to co widzimy naszymi oczami? Są dwa sposoby pomiaru światła – pomiar światła padającego i pomiar światła odbitego (w aparatach stosuje się pomiar światła odbitego). Po co nam tyle sposobów? Dzięki takiej różnorodności możemy wybrać odpowiedni sposób do danej sytuacji, dla nas najwygodniejszy, najłatwiejszy do interpretacji. Pomiar światła padającego jest prostym pomiarem, gdzie, jak nazwa wskazuje, mierzymy światło padające na dany obiekt (pomiar wykonywany jest tuż przy obiekcie kierując światłomierz w stronę aparatu). Światłomierz zinterpretuje nam ilość światła jako pewną wartość (średnią szarość) a gdy przeniesiemy te wyniki bezpośrednio do aparatu to nie będziemy musieli zwracać uwagi jaki kolor, jaką jasność mają mierzone przez nas obiekty. Mierzymy przecież światło padające, takie same na każdy przedmiot znajdujący się w danej scenie. Dlatego nie musimy się martwić o jasność naszej przykładowej ściany bo pomiar zawsze będzie taki sam fotografując i jasną ścianę i ciemną. W wyniku tego jasna ściana będzie jasna a ciemna ciemna. To co oświetlone bezpośrednim światłem padającym będzie jaśniejsze, to co w cieniu ciemniejsze. Dokładnie tak jak widzimy. No to stosujmy pomiar światła padającego zawsze i wszędzie i będzie prosto, łatwo i przyjemnie. No to O.K. Zmierzcie odległy krajobraz, zmierzcie szybko przemieszczający się obiekt lub jakiegoś bardzo płochliwego zwierza (tu wrócę jeszcze do tego fragmentu troszkę później i wyjaśnię, dlaczego mówiłem o mierzeniu obiektów a nie sceny, w której te obiekty się poruszają). Nie da się? Ano, będzie trudno. Musimy więc mierzyć inaczej. Pomiar światła odbitego – mierzymy ile światła odbija dany obiekt. Kierujemy światłomierz w stronę obiektu nas interesującego i dokonujemy pomiaru. Proste, prawda? Mamy pomiar, mamy wyniki, które są interpretacją światłomierza czyli możemy je nastawić w aparacie i robić zdjęcie? No to robimy. Biała ściana, czarna ściana, wyniki pomiarów są inne ale zdjęcia takie same – szara ściana. Coś jest nie tak. Światłomierz źle liczy? Oszukuje? Nie. Światłomierz to tylko urządzenie pomiarowe i działa tak, jak zostało zbudowane. Światłomierz się nie myli, podaje nam wyniki pomiaru interpretując wszystko jako średnią szarość. Czyli źle? Nie, nie źle. To my musimy odpowiednio zinterpretować wyniki pracy światłomierza. Przecież światłomierz to proste urządzenie pomiarowe, skąd ma wiedzieć, że teraz mierzę białą ścianę a zaraz potem czarną? To wiem ja i muszę odpowiednio „przetłumaczyć” otrzymany wynik. Do tego potrzebne jest doświadczenie i eksperymenty innych fotografujących jak również nasze własne. Mamy pomiar białej ściany przedstawiony jako średnia szarość, wiemy, że jest to biała ściana a więc jaśniejsza niż średnia szarość. Co należy zrobić? Naświetlić obiekt obficiej, mocniej niż podaje nam światłomierz. Co to znaczy naświetlić obficiej? Dostarczyć więcej światła do elementu rejestrującego. A z początków tego tekstu wiemy, że aby dostarczyć więcej światła musimy wydłużyć czas naświetlania, otworzyć więcej przysłonę lub podnieść czułość (lub wykonać dwie lub trzy z tych operacji jednocześnie tylko stosunkowo w mniejszym stopniu każdą z nich). O ile prześwietlić scenę w stosunku do wskazań światłomierza? Zaraz wyjaśnię. Podobnie rzecz ma się gdy mierzymy czarną ścianę. Ponieważ czerń odbija dużo mniej światła niż średnia szarość to musimy mniej naświetlić w stosunku do wskazań światłomierza. Mniej czyli przymknąć przysłonę, skrócić czas naświetlania, obniżyć czułość. O jaką wartość? W dalszej części wyjaśnię. Widzimy więc, że pomiar światła odbitego to nasza interpretacja pomiarów światłomierza. Ale świat nie jest biało – szaro – czarny. Skąd wiadomo, ile światła odbija kolor niebieski, czerwony? Ano, mądrzy ludzie już jakiś czas temu dokonali pomiarów i dlatego wiemy, że kolor niebieski (tzw. błękit nieba jest odbija prawie dokładnie tyle światła co średnia szarość). Kolor skóry człowieka rasy białej odbija więcej światła niż średnia szarość o około 1 EV (a my wiemy już ile to jest ;)). Możemy zmierzyć więc światło odbite od wnętrza naszej dłoni (wnętrza dlatego, że ta część się nie opala i nie zmieni odcienia w lecie i w zimie) i ustawiając prześwietlenie +1 EV będziemy mieli pomiar światła jakie występuje w danym miejscu (tam, gdzie była mierzona dłoń). Kolor zielony odbija 1/3 EV więcej niż średnia szarość a kolor czerwony 2/3 EV mniej. Kolor biały to około 2 1/3 EV więcej niż średnia szarość a kolor czarny 2 1/2 EV mniej. Tutaj właśnie możemy wrócić do niejasnych sytuacji z kalibracją światłomierza – czy to 18% szarość czy 12% szarość jest podstawą kalibracji. Przeczytałem zdanie, że to co wychodzi w testach testerom, że aparaty cyfrowe mają zawyżone czułości (wyświetlane ISO 1600 odpowiada rzeczywistym np. 1250) to tak naprawdę jest nieprawidłowość przy podawanej czułości do rzeczywistej kalibracji światłomierza. Ja ze swojego skromnego doświadczenia mogę napisać, że fotografując białą ścianę ustawiając wartość korekcji +3 EV pojawiają się prześwietlenia. Wiem również, że korzystając z trybów pomiaru centralnego ważonego lepiej naświetlone zdjęcia uzyskuję stosując stałą korekcję +1/3 EV dla obrazów nie wymagających korekcji. Nie wiem jak jest naprawdę. Przyznaję się do niewiedzy w tym przypadku ale nigdy nie interesowało mnie to za bardzo. Wolałem doświadczalnie zobaczyć jak jest naświetlany dany obszar, dana jasność a potem korzystając z nabytego doświadczenia korygować nastawy niż przeliczać procenty. W aparatach cyfrowych bardzo pomocny w tym oglądaniu poprawnego naświetlenia jest histogram. O nim będzie jeszcze w dalszej części.

Wiemy już co to światłomierz, że coś takiego jest w każdym aparacie i działa. Działa w każdym trybie. W trybach automatycznych i półautomatycznych dobiera wszystkie wartości według pewnego klucza, w trybach manualnych podpowiada jakie wartości należy ustawić. A jak mierzy światłomierz? W większości współczesnych aparatów stosowane są trzy tryby pracy światłomierza: pomiar wielopunktowy (zwany niekiedy matrycowym), pomiar centralny ważony (spotkałem się z nazwą pomiar z uwypukleniem środka pola) i pomiar punktowy lub w niektórych aparatach pomiar częściowy.
Pomiar wielopunktowy: kadr, który widzimy w wizjerze podzielony jest na kilkadziesiąt części (komórek o kształcie plastra miodu) i w każdej takiej komórce dokonywany jest pomiar. Następnie wyniki te są analizowane i porównywane ze zbiorem przykładowych pomiarów umieszczonych w pamięci aparatu. Po wybraniu najbardziej pasującej sceny z pamięci do danego pomiaru aparat podejmuje decyzje, które komórki pomiarowe będą głównymi a które pomocniczymi ale aparat będzie starał się aby żaden z fragmentów zdjęcia nie był przepalony ani niedoświetlony. Kłopotem przy stosowaniu tego pomiaru jest brak jego przewidywalności gdyż nigdy nie wiadomo do czego jest porównywana dana scena natomiast niewątpliwą zaletą jest to, że w typowych przypadkach (w naprawdę dużej ilości scen) pomiar sprawdzi się bardzo dobrze.
Pomiar centralny ważony: jest to pomiar jak gdyby dwóch pól – pola centralnego zajmującego jakąś określoną wielkość w centrum kadru i pola pozostałego znajdującego się poza centrum kadru. Dokonywane są pomiary w tych dwóch polach a ich wynik jest „uśredniany” (piszę uśredniany bo nie wiem jakiego słowa użyć) ale z zastosowaniem wagi ważności tzn. pomiar z punktu centralnego stanowi około 70 % ważności a pomiar z pozostałej części kadru około 30 % ważności. Wniosek jest taki, że głównie mierzymy to co w centru ale w niewielkim stopniu uwzględniamy też i to co znajduje się na brzegach kadru.
Pomiar punktowy: jest to pomiar środka kadru z wycinka około 2,5 % powierzchni (w profesjonalnych światłomierzach pomiar punktowy obejmuje 1* - jeden stopień kata widzenia światłomierza a więc naprawdę punkt). Pomiar dokonywany jest tylko w tym punkcie. Pomiar punktowy to wyższa szkoła jazdy ale umiejętne używanie da nam wyniki takie jakich oczekujemy. Pomiar częściowy jest to pomiar „punktowy” z większej powierzchni kadru – około 10 % a więc mniej przydatny przy stosowaniu obiektywów szerokokątnych ale gdy mamy założony telezoom możemy wykorzystać go prawie jak pomiar punktowy.

W aparatach cyfrowych pojawiło się jeszcze jedno udogodnienie, pomoc podpowiadająca właściwe nastawy ekspozycji – jest to histogram. Histogram to graficzne przedstawienie jasności wszystkich pikseli znajdujących się w kadrze. Histogram to odczyt danych z matrycy naszego aparatu przetworzonych przez program zaszyty w aparacie do jpeg-a a więc wiemy jak dana scena zostanie zarejestrowana. Dlatego przez wielu użytkowników aparatów cyfrowych to właśnie histogram jest ważniejszy od światłomierza. Światłomierz mierzy światło wpadające przez obiektyw a my musimy zinterpretować jego wskazania i dobrać odpowiednie wartości, histogram pokazuje ilość pikseli o poszczególnej jasności rejestrowanych przez aparat (ponieważ histogram jest odwzorowaniem rejestrowanego obrazu przez aparat w związku z tym w większości lustrzanek zobaczymy go dopiero po wykonaniu zdjęcia, dopiero aparaty z Live View umożliwiają oglądanie histogramu przed naciśnięciem spustu a więc jakby zastępują światłomierz).
Na osi poziomej histogramu przedstawiona jest rozpiętość tonalna matrycy czyli możliwe do zarejestrowania jasności (i ciemności). Po lewej stronie wykresu mamy czerń i tony ciemne, im dalej do środka tym bardziej przesuwamy się w stronę jasnych obszarów, mniej więcej w połowie wykresu jest średnia szarość i dochodząc do prawej strony wykresu mamy biele. Na osi pionowej przedstawiana jest ilość pikseli o danej jasności (im wyższy wykres w danym miejscu tym więcej pikseli o tej jasności znajduje się w obrazie). Tak więc histogram nie pokaże nam, że w tym miejscu obrazu są prześwietlenia czy niedoświetlenia tylko że pikseli jasnych jest dużo natomiast pikseli o średniej jasności – mało. I znowu kolejna uwaga: ponieważ jest to odczyt z matrycy więc wszystkie nasze działania w celu nastawy poprawnej ekspozycji (nastawy przysłony, czasu, czułości) mają wpływ na wygląd histogramu. Histogram nie pokazuje w wartościach bezwzględnych jasności danej sceny, obrazuje ile światła zostanie zarejestrowane na matrycy. Histogram obrazuje ogólną wartość jasności ale wiele modeli aparatów umożliwia wyświetlanie rozkładu jasności dla poszczególnych składowych kanałów czerwonego (R), zielonego (G), niebieskiego (B) czy to na niezależnych wykresach czy też na jednym wspólnym.
Jak czytać histogram? Jeżeli wykres zaczyna się w lewym dolnym rogu na połączeniu osi pionowej i poziomej, łagodnie wznosi się a potem łagodnie opada aż do końca wykresu po prawej stronie to znaczy, że na obrazie nie ma prześwietleń lub niedoświetleń a matryca zarejestrowała całą rozpiętość tonalną sceny i jej możliwości rejestracyjne jak również programu zaszytego w aparacie zostały wykorzystane do końca. Gdy histogram zaczyna się po lewej stronie nie od osi poziomej tylko na pewnej wysokości to oznacza to, że w ciemnych partiach obrazu nie zarejestrują się wszystkie dane, obraz będzie miał smoliste czernie bez szczegółów. Podobnie z prawej strony wykresu – gdy kończy się on na pewnej wysokości to znaczy, że w obrazie będą miejsca prześwietlone, pozbawione szczegółów białe plamy. Stosując odpowiednio nastawy ekspozycji czyli regulując czas, przysłonę i czułość możemy wpływać na położenie histogramu, jego zakończenia (prześwietlenia i niedoświetlenia obrazu) a więc ustawiamy ekspozycję do możliwości rejestracyjnych matrycy. Jeżeli wykres zaczyna się przed początkiem lub kończy przed końcem osi poziomej to znaczy, że na obrazie nie będzie odcieni białych czy czarnych (kontrast sceny jest niewielki). Możemy w pewnym stopniu poprawić to w postprocesie, w obróbce zdjęcia na komputerze. Natomiast gdy wykres zaczyna się w pewnej odległości od początku osi poziomej a na końcu osi poziomej wartość wykresu nie przecina tej osi tylko pozostaje na pewnej wysokości to znaczy, że zdjęcie jest prześwietlone. Możemy więc przymknąć przysłonę lub skrócić czas a wtedy wykres przesunie się w lewą stronę. Podobnie sprawa wygląda gdy wykres histogramu zaczyna się na pewnej wysokości a kończy się przed końcem osi poziomej. Wtedy zdjęcie jest niedoświetlone. Otwierając przysłonę lub wydłużając czas czy też zwiększając czułość wpłyniemy na zwiększenie wartości ekspozycji a wykres przesunie się w prawo. Ponieważ histogram to wykres obrazujący powstały w aparacie plik typu jpeg (a więc obraz przetworzony przez program aparatu) fotografując w RAW-ach mamy możliwość innego ukształtowania obrazu, innego wykorzystania jasnych czy szczególnie ciemnych partii obrazu. I często okazuje się, że oprogramowanie do wywoływania RAW-ów w naszych rękach, na naszych komputerach potrafi wyciągnąć znacznie więcej niż prezentował to histogram.

Napisałem duuuużo słów. Ale niech to nie będzie dla Was wyrocznią, że tak i tylko tak należy stosować pomiary, że wartości przeze mnie podane są jedyne i niepodważalne. Nie. Fotografia jest to sztuka, sztuka interpretacji. Oczywiście, są dziedziny, gdzie potrzeba precyzji w przedstawieniu sceny na zdjęciu ale w większości fotografia „uprawiana” przez nas to nasze widzenie świata nas otaczającego. I to my w jakiś sposób go interpretujemy i przedstawiamy widzom. Więc to co napisałem niech będzie wskazówką, podstawą do naszych doświadczeń i eksperymentów. Tego nic nie zastąpi w poznawaniu sprzętu a potem w robieniu zdjęć takich jakie chcemy, jakie widzimy, zanim naciśniemy spust. Bo chyba największą satysfakcją jest zrobienie zdjęcia takiego jak sobie obmyśliliśmy, jak założyliśmy przygotowując się do fotografowania.

profile.country.pl_PL.title
bart_m26
Użytkownik

:c4 Świetnie opisane zagadnienie.

Sony A35, 18-55mm, 50mm/1.8 +pasja i plany
profile.country.en_GB.title
sadam_
Użytkownik

:c4
Mam jedno pytanie, jeśli można. Pomiar światła centralnie ważony, czy główna waga przykładana jest zawsze do centrum kadru(tak wynika z opisu)? Czy też "centrum kadru" staje każdy czujnik lokalny podczas gdy na niego ustawiamy ostrość?

profile.country.PL.title
piotruso
Znawca

sadam napisał(a):

:c4
Mam jedno pytanie, jeśli można. Pomiar światła centralnie ważony, czy główna waga przykładana jest zawsze do centrum kadru(tak wynika z opisu)? Czy też "centrum kadru" staje każdy czujnik lokalny podczas gdy na niego ustawiamy ostrość?



Z tego co mi wiadome to pomiar centralny ważony to zawsze pomiar centrum kadru jako podstawowy (większa waga) i reszta kadru jako uzupełnienie. Kiedyś Canon w swoich korpusach miał powiązany czujnik AF z pomiarem światła (wokół punktu ustawiania ostrości była mierzona ekspozycja) ale to też dotyczyło chyba tylko pomiaru częściowego (Canon w puszkach nieprofesjonalnych przez długi czas nie posiadał pomiaru punktowego, co prawda wielu użytkowników nazywało trzeci tryb pomiaru pomiarem punktowym ale był to pomiar ok. 10% powierzchni kadru wokół punktu ustawiania ostrości). Pozostałe korpusy miały pomiar zawsze z centrum kadru.

P.s. Zrobiłem eksperyment i pomiar centralnie ważony - zawsze główna waga jest z centrum kadru niezależnie od punktu ustawiania ostrości, podobnie z pomiarem punktowym - tu też zawsze mierzony jest punkt centralny.